Niedziela.

 


Kochani! Czy już czujecie? Nadchodzi zima. Lubinie ten czas? Czas przygotowań do grudniowych świat. Lubię ten okres. Ale jeżeli chodzi o temperatury… to jest porażka. Nienawidzę zimy. No cóż. 

Ogólnie to witam się z Wami po długiej nieobecności. Niestety, ale znowu moje wysokie tempo życia na to wpłynęło. Po pierwsze, zmiana pracy. Po drugie kanał na YouTube. Po trzecie  ale problemy w domu, po czwarte oddanie się dwóm pasjom. Cóż, tak to czasami bywa. Jednak sentyment do blogowania pozostał i będę się pojawiać tu częściej. Może nie codziennie, ale częściej. 

Poki co. Życzę udanego tygodnia!

kanapki z maslem orzechowym




 MOZE WAS ZASKOCZE. Masło orzechowe, okej. No, ale co robią owoce na tej kanapce? AAAA to jest właśnie to! 
Chciałabym przedstawić Wam świetny pomysł na urozmaicenie sobie kanapek z masłem orzechowym. Zaufajcie mi... Owoce takie jak; kiwi, mandarynki, banan, gruszka, jabłko, są świetne razem z chlebkiem i tym mazidłem ;)

Masło orzechowe - dlaczego warto je jeść? 
- ZAWIERA BIAŁKO - można spokojnie zastosować je w diecie wegetariańskiej czy wegańskiej;
- OGROMNA ILOŚĆ BŁONNIKA - co oczywiście pomaga w prawidłowej pracy jelit no i wspomaga redukcje;
- WITAMINA E - tzw. witaminka młodości (chyba nie muszę tłumaczyć)
- NIENASYCONE KWASY TLUSZCZOWE - takie jak; omega 3, omega 6, omega 9 (usprawniaja prace mozgu, obnizenie cholesterolu, zmniejszenie ryzyka zakrzepicy krwi)

WARTO TEŻ DODAĆ, że masło orzechowe jest bardzo kaloryczne, bo w 100g zawiera 600kcal. Są to jednak tłuszcze z grupy tych dobrych. Na redukcji nie możemy wyeliminować tłuszczy całkowicie. Wbrew pozorom są nam na prawdę sprzymierzeńcami w utracie wagi. Dlaczego? A dlatego, że nienasycone kwasy tłuszczowe, które zawiera masło orzechowe, pomagają w rozbiciu tkanki tłuszczowej. Dzięki nim nie odkłada nam się 'co nieco' w okolicach bioder. OCZYWIŚCIE WSZYSTKO W GRANICACH ROZSĄDKU! Myślę, że jedna łyżka dziennie (ok. 160kcal) wystarczy. 

A najważniejsza zasada to: nie produkt powoduje to, że tyjemy tylko ILOŚĆ.


a teraz prywata: czasuuu maaało! Jednak pamiętam o Was wszystkich i na prawdę staram się zrekompensować Waszą aktywność u mnie na blogu ;)

Jeszcze dwa zdjęcia z niedzieli, przy przepięknym zachodzie słońca i lecimy z kolejnym tygodniem!




Drama.

 


Oj kochani.

Jest drama! 

HA! Wiem, że ludzie mają ogromne problemy (np. kredyt na głowie, poważna choroba w rodzinie itp.) U mnie było tylko to, że dostałam jakiegoś dziwnego ataku po ćwiczeniach (przyjechała karetka, byłam niedysponowana przez kilka dni) to później z minuty na minutę zaczął mnie boleć ząb, więc na drugi dzień wyjechałam do dentysty i... Wyrwał mi s*** aż 4 ZĘBY! Dwie ósemki (bo przecież mając 26 lat to jest całkiem normalne, że wyrastają Ci nowe zęby...) a dwa pozostałe to moje leczone ostatnio zębuszki ;( Wydałam na nie ogrom pieniędzy... A okazało się, że są na prawdę w złym stanie i... No niestety. Więc NIE POLECAM niderlandzkiej medycyny... To co ja przechodziłam to był KOSZMAR!

Więc to jest powód czemu nie byłam aktywna przez długi czas... Powiem Wam, że to życie nasze jest na prawdę ciężkie. Szczególnie, gdy już podupadasz troszeczkę na zdrówku. Jednak ja się nie poddaje ;) Czekam aż zregeneruje siły i dalej będę cisneła z odpowiednią dietą i treningami ;). Przez to wszystko przytyłam 4kg... No, ale niestety. Coś za coś.


Zakupy!!

 


Cześć Misiaczki!

Witam się z Wami w tę sobotę. Co prawda nie jest jakimś przesłonecznym dniem, ale w końcu to sobota! Można odpocząć na chwilę i korzystać z wolnego czasu. 
Wczoraj był piątek 13-go. Jakoś nic złego się mi nie przytrafiło. Oczywiście nie uważam tego za coś złego, cieszę się z tego, ale osobiście troszkę nie chce wierzyć w te przesądy. Tu piątek trzynastego, tutaj czarny kot, tutaj guziki od kominiarza... Wiecie, duuużo tego jest. 

Ale może przejdźmy do głownego tematu tego posta, zakupy! Juuuż tak mi tego brakowało. Po prostu tęskniłam za wydaniem pieniędzy. Tzn, nie wydałam oczywiście na nic, co mogłoby mi się nie przydać. Od samego początku chciałam kupić sobie marynarkę, bo nie miałam ani jednej. Mało tego, chciałam znaleźć w określonym kolorze. I wiecie co? Udało mi się! Znalałam w ZARA przepiękną, różową marynarkę. Co prawda troszkę kosztowała, ale nic. Kupiłam ją. Ten kolor dodaje świeżości i młodzieńczego uroku. Sami zobaczcie:


Także w tym samym sklepie udało mi się kupić szary płaszcz, na jesienną pogodę. Co prawda to jeszcze nie czas na tego typu rzeczy, ale był po porządnej przecenie. Wisiał jako JEDYNY, przy okazji w moim rozmiarze! Co zdarza się baaardzo rzadko, bo rozmiar 36 szybko się rozchodzi. Jest miły w dotyku, podoba mi się także fason. Aż szukałam jakiejś wady, bo był przeceniony z 60e na 15e! Żal nie wziąc normalnie:





ZARA także podsunęła mi białe spodenki, ze złotymi guzikami na froncie. Świetnie podtrzymują mi talie, nie wychodzą żadne 'boczki'. Na prawdę jestem z nich zadowolona. Kosztowały też niemało, bo 20e. Na polskie jest to ponad 80zł za spodenki... Ale było warto!


Na ostatnim miejscu, w mojej liście lumpowych łowów znalazła się przeurocza spódniczka z C&A. Ma bardzo przyjemny materiał i także układa się, moim zdaniem świetnie! Kosztowała aż 7e! I to niecałe. Musiałam ją po prostu wziąć.




Także to byłoby na tyle. Co sądzicie o moich łupach? Kupiłyście sobie coś ostatnio? Też macie tak, że ZARA jest Waszym ulubionym sklepem? Piszcie! Ja chętnie poczytam ;)

Poza tym, jeżeli jesteście ciekawi jak wyglądały te właśnie zakupy, to zapraszam na Nasz kanał. Było dużo śmiechu, bo pojechałyśmy w czwartek, od razu po pracy i lekko byłyśmy zmęczone. Czego nie robi sie dla kanału? :D Link zostawiam tutaj:


ps. przepraszam za tę bardzo profesjonalną sesje zdjęciową, ale na ten moment nie mam fotografa, scenerii no i w sumie to siły na wychodzenie na kilku godzinną sesje (czego w przyszłości nie chciałabym zrobić ;p) 

Znajdziesz mnie tutaj