FoodBOOK #4

 


Dzisiaj foodbook! Nie jest jakiś nadzwyczajny, ale to tylko i wyłącznie dowód, że dieta nie musi być nie wiadomo jak wycudowana. Jesteśmy tylko ludźmi, nie mamy często czasu, jemy w pośpiechu. Zacznijmy może od śniadanka. Jest to mój typowy omlecik z truskawkami (zdjęcie u góry posta)

ŚNIADANIE:
- 1 JAJKO;
- 25G MĄKI KUKURYDZIANEJ
- ŁYŻECZKA PROSZKU DO PIECZENIA
- 2 ŁYŻKI JOGURTU SKYR (u mnie 0% naturalny)
- GARŚĆ MALIN
- TRUSKAWKI
- ODROBINA SOSU KLONOWEGO (lub jakiegoś innego słodkiego)
- 5 ML MLEKA.

WYKONANIE:
Białko oddzielamy od żółtka i ubijamy na sztywną pianę. Dodajemy mąkę kukurydzianą, proszek do pieczenia, mleko no i żółtko. Mieszamy. Masę wylewamy na rozgrzaną patelnię i smażymy pod przykryciem. Na góre smarujemy skyrem, dodajemy malinki, truskawki i polewamy sosem sojowym. KONIEC!

OBIAD:


Niestety przepisu Wam nie powiem, bo to akurat gotowe ravioli ze szpinakiem. Znajdziecie je wszędzie : lidl, biedronka, care4. Mają mało kalorii, bo tylko 250kcal w 100g. U mnie na zdjęciu jest 220g ;)


KOLACJA:

Najzwyklejsze kanapki z hummusem i smażonym jajkiem. Na górę ogórek i rukola. Nic specjalnego. Zaprezentowana porcja na zdjęciu ma 478kcal. 


Dokładne przepisy najdziecie u mnie na INSTAGRAMIE: FITSTIV 
Tam staram się dodawać praktycznie codziennie co jem razem ze składem i dokładną kaloryką. 
Chcecie więcej takich szybkich foodbooków z mojej strony? Piszcie!

Weekend.

 


No to dzisiaj zaczynamy weekendzik. Powiem Wam szczerze, że mam baaardzo dużo pracy. No, ale! Dla chcącego nic trudnego! Zawsze powtarzam, że stopień lenistwa zależy od nas samych. Argumenty o odpoczynku np. bezsensownym przeglądaniu facebooka, jakoś do mnie nie przemawiają. Ja jestem zwolenniczką aktywnego odpoczynku. Tak samo jest z wakacjami - jeżeli mam do wyboru beztroskie leżenie na plaży i wycieczki po górach, to zdecydowanie wolę tą drugą opcję (niestety w tym roku pojechaliśmy nad morze). Nie powiem, że ostatnio zaniedbałam swoje obowiązki wobec bloga, ale było to właśnie spowodowane utratą bliskiej osoby i ważniejsza dla mnie była pomoc mamie, która strasznie to przeżyła... Urlop poświęciłam właśnie jej. Za to wycieczka do Kołobrzegu wyszła bardzo spontanicznie. Były to przechadzki po plaży, po kołobrzeskim molo, ogólne zwiedzanie. Na plaży nie uleżałam nawet sekundy.



Dzisiaj odpuszczam sobie za to trening. Jeden dzień na regeneracje, BA! Nawet dwa, to rzecz, która chcąc nie chcąc, ale musimy wprowadzić nawet przy redukcji... Nic na siłe. W momencie, gdy organizm jest przemęczony, mamy mniej energii, nasze ciało się buntuje i najczęściej doświadczamy tzw. 'zjazdów mocy'. Zdecydowanie jesteśmy osłabieni i po prostu nie mamy siły na kolejne dni. Przez to własnie dochodzi do braku przyjemności z treningu (jest to katowanie samego siebie). Także odpoczywajmy, ale AKTYWNIE. Już nawet nie chodzi o aktywność fizyczną, ale psychiczną, umysłową. Dobre w takim wypadku będą Twoje hobby, pogłębianie wiedzy, nawet nauka języka! Youtube jest cudowną platformą do tego typu rzeczy. Nie traćmy wolnego czasu na głupoty, bo to nam w życiu nie pomoże. 

Bardzo dziękuję za wszelkie słowa otuchy i wsparcia w poprzednim poście. Jesteście świetni! Gdyby każdy był przynajmniej w połowie taki jak Wy, świat byłby piękniejszy przy czym żyłoby się po prostu lepiej :)
Także na dzisiaj z mojej strony to tyle. Całuski! ❤️

Pozdrawiam!

Mała, duża przerwa.



Przykro mi ze względu na to, że nie było mnie tutaj z Wami przez moment. Nie chcę się także tłumaczyć, ale tak mi jest źle tak w środku... Straciłam bardzo ważną osobę. Już niestety bez możliwości powrotu. Była dla Nas (całej rodziny) puzzlem, który łączył wszystkie pozostałe. Wierzę jednak, że Ona jest ciągle ze mną, z moim rodzeństwem, rodzicami, duchem i wspiera nas już z Nieba.

Szczerze mówiąc, nie jestem osobą jakoś szczególnie ingerującą w życie kościoła. Tylko dlatego, że ludzie, którzy 'opiekują się' tą instytucją (bo w tym momencie jest to instytucja) odpychają mnie od PRAWDZIWEGO Kościoła. Wierzę w Boga, wierzę w to, że coś jest tam na górze. Wierzę też, że moja Babcia ma już tam dobrze i żyje się jej najlepiej jak dotąd. 
W ogóle jestem też zła na system naszej służby zdrowia i w ogóle na tych 'lekarzy'. Na prawdę, najgorsze co można zrobić ludziom i światu, to zatrudnić matoła (bo po rodzinie), żeby leczył innych... Dzięki takim ludziom, tracimy właśnie swoich najbliższych. I uwierzcie, że Babcia nie zmarła swoją śmiercią... Mieliśmy ochotę założyć sprawę tym IDIOTOM, ale Babci życia to nie zwróci, a składanie jej ciała na sekcję zwłok oznaczałoby ich bezczeszczenie. 
Cóż. 

Więc uświadomiliśmy sobie wszyscy, że powinniśmy zacząć studiować medycynę, bo na prawdę... To co oni robią z ludźmi... Już pominę sytuacje sprzed 4 lat, gdy mojej siostrze, NASI WSPANIALI LEKARZE, na podstawie zdjęcia rentgenowskiego, gdzie po prostu prześwietlili warkocza, swietrdzili gruźlicę. 

To tyle z prywaty a teraz zapowiedzi...

Wracam z przepisami i motywacją. Także trzymajcie się i do następnego!

Znajdziesz mnie tutaj